Jakie są pozytywne skutki promieniowania UV?

Okej, spróbuję to przeredagować w taki… hm, bardziej osobisty sposób. No dobra, do dzieła!

A więc, pozytywne skutki UV? No dobra, bo w sumie zawsze myślałam, że to samo zło… ale coś tam ponoć jest na plusie, prawda? No więc, z tego co wiem (i czuję na własnej skórze, serio!), promienie UV podobno poprawiają ukrwienie skóry. I wiesz, jak pomyślę o tych wszystkich “pajączkach” na nogach, to może coś w tym jest? Chociaż… może po prostu muszę pić więcej wody? No nie wiem.

A poza tym, czytałam gdzieś, że skóra staje się bardziej elastyczna. Hmmm… chyba muszę dokładniej się przyjrzeć, bo ja widzę tylko te zmarszczki! Ale dobra, załóżmy, że to prawda. Elastyczna skóra, brzmi nieźle, co nie?

No i jeszcze ta odporność! Wiesz, jak to jest, niby opalona skóra to jakby naturalny filtr… ale z drugiej strony, czy to nie bardziej ryzyko poparzeń i w ogóle? No właśnie, sama nie wiem. Ale fakt faktem, jak się trochę poopalam, to jakoś rzadziej choruję. Czy to placebo? A może naprawdę te promienie coś tam robią dobrego? Zagadka!

No i to, co chyba każdy z nas lubi – endorfiny! “Hormony szczęścia”, jak to ładnie nazywają. Pamiętam, jak raz po całym dniu na plaży, byłam taka… rozluźniona, szczęśliwa, po prostu w dobrym nastroju. I tak sobie myślę, czy to od słońca, czy od tego szumu fal? Pewnie i jedno, i drugie. Ale skoro UV pomaga w produkcji tych hormonów, no to… może jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują? Chociaż no, z umiarem! Bo rak skóry to jednak poważna sprawa, prawda?

No więc, podsumowując tak po swojemu… promienie UV, hmm, mają jakieś tam pozytywne aspekty, ale trzeba uważać, jak z każdym lekarstwem. Trochę słońca może poprawić humor i ukrwienie (podobno!), ale bez przesady. Bo potem tylko żałować będziemy tych godzin na słońcu bez kremu… A kto by chciał mieć zmarszczki i “pajączki” w gratisie? No nikt!