Ile kosztuje bilet na koncert orkiestry wiedeńskiej?

Boże, 1200 euro?! Toż to majątek! Serio, aż tyle? Pomyślałam sobie o tym koncercie, o tych skrzypcach, o tej magii… A potem zobaczyłam cenę i… no cóż. Powietrze mi uciekło z płuc. 1200 euro… Można za to chyba na wakacje pojechać, nie? Na jakieś naprawdę fajne wakacje, z tym wszystkim, o czym marzę od lat – morze, dobra książka, cisza… a nie koncert, choć… bajeczny, prawda?

Pamiętam, jak kiedyś próbowałam dostać bilety na jakiś mniejszy koncert, w jakimś małym, przytulnym klubie jazzowym. Było to tylko 50 euro, ale i tak wydawało mi się to wtedy ogromną sumą. Zbieranie pieniędzy zajęło mi wieki! A teraz mówimy o DWUNASTU SETKACH euro! To zupełnie inny świat. Czy to w ogóle realne? Czy ktoś naprawdę płaci tyle za jeden koncert? Chyba że to jakiś super VIP, z szampanem i obsługą na stojąco…

Myślę, że dla wielu ludzi, nawet tych z nie najgorszą sytuacją finansową, taka cena to po prostu wykluczenie. Smutne. Bo muzyka, prawdziwa muzyka, powinna być dla wszystkich, nie tylko dla bogaczy. Wiem, wiem, orkiestry trzeba utrzymywać, muzycy muszą zarabiać, ale… 1200 euro? To aż boli. Może chociaż tańsze bilety by były? Choć kilka? Żeby zwykły śmiertelnik też mógł posłuchać? Ech… wciąż myślę o tych wakacjach…