Jak zrobić gołąbki, żeby nie były twarde?

42 wyświetlenia

Klucz do miękkich gołąbków:

  • Kapusta: Wybierz odmiany o dużych, elastycznych liściach. Twarde liście = rozpadające się gołąbki.
  • Farsz: Nie przepełniaj! Lepiej mniejsze, zwarte gołąbki niż duże i luźne.
  • Gotowanie: Delikatne duszenie na małym ogniu zapewni miękkość.

Sugestie 0 polubienia

Jak zrobić miękkie gołąbki?

Gołąbki miękkie? Klucz to kapusta! Musisz znaleźć taką z naprawdę dużymi, miękkimi liśćmi. Pamiętam, jak kiedyś kupiłam tę małą, twardą główkę w Biedronce, 12 lipca, kosztowała 4 złote – tragedia! Gołąbki się rozpadały.

Teraz zawsze szukam tych ogromnych, prawie jak miski, liści. Nawet jak trochę podwiędną, to i tak są lepsze od tych małych, sztywnych. Farsz? Też ważny element. Nie upychaj go za bardzo!

Lepiej mniejsze, ale zwarte gołąbki. Wtedy nie pękają. Ja zawsze robię małe, a farszu używam mniej więcej tyle ile do pierogów, może ciut mniej. Zawsze wychodzi idealnie.

Co dodać do gołąbków, żeby były miękkie?

A żeby gołąbki były miękkie jak pupcia niemowlaka, a nie suche jak wiór, to musicie babciu dodać bulionu! Wiesz, takiego prawdziwego, z kostki wołowej, a nie jakieś tam chińskie badziewie! Nie żałuj, lejesz aż się wylewa!

  • Bulion – klucz do sukcesu! Bez niego, twoje gołąbki będą suche jak pieprz! A tego przecież nikt nie chce! No chyba, że lubisz żuć suche liście.

Uwaga! W 2024 roku odkryłem, że dodanie łyżki śmietany 18% do farszu, robi cuda! Gołąbki stają się delikatne jak piórko! Serio! Moja żona, Basia, zrobiła taką minę, jakby zobaczyła wypasiony porsche!

  • Śmietana 18% – sekret mojej Basi. Na prawdę! Nie wiem jak to działa, ale działa! Możesz też dodać trochę posiekanego koperku. Dla smaku. Nie przesadzaj tylko!

Dodatkowe info – dla naprawdę upartych: Jeśli po dodaniu bulionu i śmietany, gołąbki nadal będą ci wyskakiwały jak gumowe, to może masz za mało riżu. Albo za dużo kapusty. No i po prostu źle je robisz. Może kurs gotowania ci się przyda?

  • Zbyt sucha kapusta? Używaj młodej kapusty, będzie lepiej. Jak nie masz młodej, to możesz ją sparzyć wrzątkiem. Nie przesadź jednak, żeby nie zrobić z niej kleju!

No i jeszcze jedno, gotuj na małym ogniu, żeby kapusta się pięknie dusiła, a gołąbki były mięciutkie. A nie, że się rozwalają, jak krowa w polu. Takie, wiesz, porządne gołąbki!

Co zrobić, żeby mięso w gołąbkach nie było twarde?

Aż mi się gołąbki zamarzyły! Żeby mięsko nie było twarde niczym serce teściowej, pamiętaj, że tłuszcz to podstawa. To on nadaje farszowi soczystość i ten obłędny smak, którego potem wszyscy łakną.

  • Zapomnij o schabie! Mielenie szynki, to jakbyś próbowała zrobić rosołek z dietetycznego kurczaka – niby się da, ale efekt mizerny.

  • Łopatka lub karkówka – to są Twoi przyjaciele! Mają tłuszczyk, o który nam chodzi.

  • Miel sama! Ja zawsze mielę mięso sama w domu. Wiesz co jesz, a poza tym możesz dorzucić trochę słoninki, bo kto bogatemu zabroni? Tylko później nie krzycz, że gołąbki kaloryczne!

Jak już zmielisz te tłuste cuda, dodaj dobrze podsmażoną cebulkę (ja podsmażam na smalcu, ale to już moja mała obsesja) i przypraw wedle uznania. Moja babcia Genowefa, niech jej ziemia lekką będzie, zawsze dodawała szczyptę gałki muszkatołowej. Mówiła, że to sekret jej sukcesu kulinarnego. Albo po prostu lubiła gałkę muszkatołową, kto wie. W każdym razie, gołąbki wychodziły jej obłędne!

Jak zrobić dobre gołąbki, żeby nie były suche?

A żeby gołąbki nie wyszły Ci suche jak wiór, to trza je potraktować jak rasowe spa! Inaczej to będzie kulinarna tragedia, gorzej niż kiepski odcinek “Trudnych spraw”.

  • Farsz pływający w bulionie! To jest sekret! Nie żałuj tego rosołku, lej go do farszu jakby jutra miało nie być! Wtedy gołąbek będzie mokry jak po wizycie na basenie. A jak dodasz jeszcze trochę smalcu, to już w ogóle będzie uczta dla bogów, hehe.

  • A jak już będziesz gotować te swoje dzieła, to wrzuć je do bulionu! Kapusta chłonie smak jak gąbka, więc im więcej bulionu, tym lepiej! Pamiętaj, im więcej, tym lepiej. A jak nie masz bulionu, to dodaj kostkę rosołową… nikt się nie skapnie!

Dodatkowe info: A jak chcesz, żeby gołąbki miały prawdziwy “ą” i “ę”, to dodaj do farszu trochę startej marchewki i pietruszki. I nie zapomnij o majeranku! To jest taki sekret babci Zosi, nie powiem Ci skąd go mam, hehe. A jakby co, to ja, Jan Kowalski, z ul. Sezamkowej 13, nic nie wiem i nic nie widziałem!

Jak długo dusić gołąbki z surowym mięsem?

Gołąbki z surowym mięsem? Mama zawsze mówiła, że minimum 1,5 godziny, ale to zależy. W 2024 roku, robiąc je na święta, zrobiłam tak:

  • Ułożyłam je w dużym, żeliwnym garnku, ten stary, co dostałam od babci. Na dnie – liście kapusty, tak jak zawsze.
  • Mięso – mielona wieprzowina z wołowiną, proporcje? Szczerze? Na oko, tak z pół na pół, około 700 gramów chyba.
  • Pomidory z puszki, duża puszka, 2,5kg, te włoskie, są najlepsze.
  • Woda, szklanka, ale dodałam jeszcze trochę, bo czułam, że za mało.
  • Kostka rosołowa, nie Knorr, ja wolę Kamis. Przyprawy? Sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy, i odrobina majeranku, bo lubię.

Potem, dusiłam pod przykryciem, na małym ogniu, około 1 godziny i 45 minut. Sprawdzałam patyczkiem, czy mięso miękkie. Jak się wydawało, że jeszcze trochę twardawe, poddusiłam jeszcze z 15 minut. Ale to już takie moje “na oko”. Czas zależy od wielkości gołąbków i mięsa. Nie ma tu przepisu, który działa zawsze tak samo.

To było w grudniu, u mnie w kuchni, w tym małym mieszkaniu na Ursynowie. Byłam wtedy strasznie zmęczona, cały dzień gotowałam, ale ten zapach… A potem, ten smak… Mniam! Najlepsze gołąbki jakie zrobiłam.

Lista rzeczy, które mogły mieć wpływ na czas duszenia:

  • Rodzaj mięsa: proporcje wieprzowiny i wołowiny.
  • Wielkość gołąbków: im większe, tym dłużej się duszą.
  • Moc palnika: mały ogień to podstawa.
  • Rodzaj garnka: żeliwny lepiej trzyma ciepło.

A, i jeszcze jedno. Zawsze dodaję na koniec, jak już się uduszą, trochę śmietany. To dodaje im kremowości.

Jak zrobić najprostszy sos do gołąbków?

A więc chcesz wyczarować sos do gołąbków, ale masz alergię na gotowanie? Rozumiem, rozumiem. To tak, jakby prosić lwa, żeby został wegetarianinem. Ale dobra, spróbujmy.

  • Baza: Weź bulion. Może być z kostki, może być rosół od babci, którego nikt nie chce zjeść, bo pływa w nim marchewka sprzed tygodnia. Do tego dodaj koncentrat pomidorowy. Nie przesadzaj, żeby gołąbki nie smakowały jak pizza.

  • Aromaty: Podsmaż cebulkę i czosnek. Jak nie umiesz – wrzuć granulowany czosnek. Nikt się nie dowie. Następnie, trochę oregano, sól, pieprz. Pamiętaj, mniej znaczy więcej. Chyba, że lubisz, jak Cię piecze.

  • Kremowość: Na koniec, 3 łyżki śmietany. Może być 18%, może być 30%. Albo jogurt grecki, jak jesteś na diecie. W sumie, po co komu sos do gołąbków na diecie?

Gotowe! Można jeść. Smacznego, a jak nie smakuje, to zawsze można zamówić pizzę.

Dodatkowe informacje:

  • Uważaj na przyprawy! Czosnek granulowany potrafi być zdradliwy. Jeden nieostrożny ruch i masz sos o smaku wampira.
  • Jeśli chcesz zaszaleć, dodaj odrobinę cukru. Tak, wiem, brzmi dziwnie, ale to trik, który wyciąga kwaskowatość pomidorów.
  • Możesz użyć passaty pomidorowej zamiast koncentratu. Będzie bardziej świeżo. Ale i tak nikt nie uwierzy, że sos jest domowy.

Czy do mięsa mielonego na gołąbki dodaje się jajko?

Czy do mięsa mielonego na gołąbki dodaje się jajko? Ależ oczywiście! Jajko w gołąbkach pełni rolę niczym spoiwo w polityce – niby ma łączyć, a czasem tylko bałagan robi.

A więc, przepis dla tych, którzy chcą uniknąć gołąbkowego armagedonu:

  • Mięso mielone – wiadomo, najlepiej wieprzowo-wołowe, bo sama wołowina to trochę jak suchar bez masła.
  • Ryż – ugotowany na półtwardo, żeby nie zamienił gołąbków w papkę. Pamiętaj, ryż ma być jak idealny partner – elastyczny, ale nie rozlazły.
  • Cebula – obowiązkowo! Drobno posiekana i podsmażona, bo surowa to jak teściowa na imieninach – nie do zniesienia.
  • Jajko – i tu dochodzimy do sedna sprawy! Dodajemy jedno, maksymalnie dwa, w zależności od ilości mięsa. Ma skleić, ale nie stwardnieć jak serce byłego.
  • Przyprawy – sól, pieprz, majeranek, ew. odrobina czosnku. Przyprawy to jak makijaż – podkreślają urodę, ale za dużo to już karykatura.

Aha, liście kapusty trzeba sparzyć, żeby dały się zawijać jak loki po wizycie u fryzjera.

#Bez Twardego #Gołąbki #Miękkie #Ryżu