Jaki procent ostatniej pensji wynosi emerytura?

72% ostatniej pensji? Serio? Szczerze, to jak to czytam, to mnie trochę ściska w żołądku. Przecież to jakaś abstrakcja… Sama mam czterdziestkę na karku i zastanawiam się, czy ja w ogóle dożyję tej emerytury, a co dopiero, żeby dostać te obiecane 72%. Kto to w ogóle liczył? Izba Gospodarcza? No fajnie, dla nich to pewnie łatwe wyliczenia, a dla mnie to realne życie, rachunki, kredyt… eh.

Pamiętam jak moja babcia, całe życie harowała w fabryce butów, a emeryturę miała taką, że ledwo starczało na leki i opłaty. Musieliśmy jej pomagać, a przecież ona zasłużyła na godną starość! I teraz mi mówią, że ja mogę liczyć na 72%? No nie wiem, jakoś nie wierzę. To „prognozowane, a nie gwarantowane” brzmi jak jakieś pocieszenie, ale w sumie jak ostrzeżenie. Jak groźba. Co to znaczy prognozowane?! Że może być lepiej, ale pewnie będzie gorzej?

No i co to znaczy “ostatnia pensja”? Przecież w życiu różnie bywa, czasem się pracuje na pełny etat, czasem na pół, czasem w ogóle… A jak ktoś straci pracę przed samą emeryturą? To co, z głodu umrze? Te statystyki to jakieś takie… oderwane od rzeczywistości. Ja tam wolę oszczędzać, ile się da, bo chyba tylko na siebie można liczyć. Sąsiadka, pani Krysia, mówiła, że jej emerytura to jakieś 40% ostatniej pensji, a pracowała w szkole ponad 30 lat! Więc te 72% to chyba jakaś bajka… Albo dla wybranych.