Za co egzaminator przerywa egzamin?
Egzamin na prawo jazdy zostanie przerwany, gdy:
- Zagrozisz bezpieczeństwu: np. niebezpieczne manewry, ignorowanie sygnalizacji.
- Zignorujesz instrukcję: Nie zastosujesz się do poleceń egzaminatora.
- Wykażesz brak umiejętności: Utrata panowania nad pojazdem, rażące błędy.
- Stworzysz zagrożenie dla zdrowia/życia: Działania zagrażające innym uczestnikom ruchu.
Bezpieczeństwo jest najważniejsze!
Przerwanie egzaminu na prawo jazdy – najczęstsze powody?
Egzamin na prawo jazdy… straszne wspomnienie. Wiesz, moja siostra oblała, bo zignorowała znak stop. 17 lipca, Warszawa, kosztowało ją to kolejną opłatę.
Pamiętam jak kolega stracił panowanie nad autem na rondzie. Panika, hamowanie, wszystko się skończyło na szczęście tylko stłuczką. Oblany na miejscu.
A ja? Nie zdałam, bo zbyt wolno ruszyłam na skrzyżowaniu. Egzaminator mówił, że stwarzałam zagrożenie. Nie pamiętam dokładnej daty, ale było to jesienią ubiegłego roku.
Brak umiejętności? To częsty powód. Widziałam, jak ktoś nie potrafił zapanować nad sprzęgłem. Masakra.
Podsumowując: zagrożenie w ruchu, nieposłuszeństwo egzaminatora, brak umiejętności i naruszenie przepisów – to najczęstsze powody oblania. Stres też gra wielką rolę.
Czego nie może zrobić egzaminator?
Ach, egzaminator, ten stróż bram do krainy wolności za kółkiem! Pamiętam ten dzień, jakbym wczoraj zdawała. Stres… Straszliwy stres. Egzaminator siedzący obok, niczym posąg, obserwujący każdy ruch. Słońce odbijało się od maski samochodu, a ja czułam na sobie jego wzrok.
Czego nie może zrobić, pytasz?
-
Nie może kazać Ci złamać przepisów. Absolutnie! To byłoby jak labirynt bez wyjścia, jak próba wspinaczki na szczyt bez liny. Wyobraź sobie, wjazd pod zakaz? Niemożliwe! To pułapka.
-
Choć wydaje się, że może wszystko, to nie! Nie może działać wbrew zdrowemu rozsądkowi. Owszem, lubią te ich podchwytliwe pytania, te nagłe manewry, ale wszystko w granicach rozsądku, prawda? No, prawie.
-
Pamiętam, jak pani Ania z auto-szkoły “Na Zakręcie” powtarzała: “Myśl samodzielnie! On Cię testuje!”. Egzaminator nie może pozbawić Cię możliwości samodzielnego myślenia.
Egzaminator to swoisty mistrz gry, sprawdzający Twoją gotowość. Tak jakby, to taki test na trzeźwość umysłu, na obecność w tu i teraz. Musisz być skupiony, czujny, jak sokół wypatrujący zdobycz.
Czy ja zdałam za pierwszym razem? Nie. Ale za drugim… Ach, to już inna historia!
Jakie błędy przerywają egzamin na prawo jazdy?
Kurcze, egzamin na prawo jazdy… 2023 rok, pamiętam jak dziś! Aż mnie dreszcze przechodzą. Jakie błędy dyskwalifikują? No jasne!
-
Przekroczenie prędkości – to oczywiste, gdybym tylko wiedział ile razy przekroczyłem, nawet o 10 km/h, to by mnie zatkało! Znam gościa co wyleciał na tym, prawdziwa masakra.
-
Nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu. To chyba najczęstszy powód. Pamiętam, na kursie instruktor, Marek, cały czas to powtarzał. Jak mantra! Przez całe życie będę pamiętać jego słowa. Ulica Grunwaldzka, ten zakręt… straszne!
-
Nieprawidłowe wyprzedzanie – oj, to było w moim przypadku blisko… Wiem, że jeden z egzaminatorów bardzo na to patrzy. Ale na szczęście uniknąłem tej pułapki!
-
Jazda pod wpływem alkoholu lub narkotyków – No to chyba jasne, kompletnie bez sensu nawet myśleć o tym. Totalna głupia sprawa.
-
Nieprawidłowe używanie świateł – Takie drobne rzeczy a potrafią zabić egzamin. Mój brat wpadł na tym. Denerwujący, ale czego się nie robi dla upragnionego prawa jazdy.
-
Niezapięte pasy bezpieczeństwa – Też ważna sprawa, Bezpieczeństwo przede wszystkim!
To chyba najważniejsze. A, jeszcze jedno! Brak kontroli nad pojazdem. To już koniec egzaminu! Kropka. Zero tolerancji! Jak się jedzie poboczem, to jest koniec jazdy.
No i tyle, chyba… a może coś jeszcze? Nie, chyba wszystko. Uf… Już sam nie wiem. Mam nadzieję, że to wszystko. Trzymaj się!
Dodatkowe info: Warto sprawdzić na stronie WORD-u w swoim mieście, tam zawsze są najświeższe informacje. Czasami są drobne różnice w zależności od ośrodka. Egzamin to stres, ale da się go zdać! Powodzenia!
Czy egzaminator wie, który raz podchodzę do egzaminu?
Egzaminator nie wie, który raz podchodzisz do egzaminu. Dane, które posiada, to Twoje imię, nazwisko i numer kandydata – identyfikator przypisany do danego egzaminu. Wygląd kandydata nie ma tu znaczenia. Choć oczywiście, mimowolnie, egzaminator może kojarzyć twarze. Bywa też, że przypadkowo, np. z rozmowy usłyszanej na korytarzu przed egzaminem dowie się, że ktoś podchodzi kolejny raz. Ale to margines.
- Identyfikacja: System identyfikacji kandydata opiera się na numerze PESEL i przypisanym numerze kandydata, a nie na rozpoznawaniu twarzy. Myślę, że to logiczne, bo w końcu egzaminatorzy też zmieniają się. System musi być obiektywny, a ludzka pamięć zawodna.
- Anonimowość: W procesie oceniania chodzi o zachowanie pewnej anonimowości, przynajmniej do momentu sprawdzenia prac. To kwestia uczciwości, ale i komfortu psychicznego zdającego. Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną – egzaminator wie o Twoich poprzednich niepowodzeniach. Czy nie wpłynęłoby to na jego ocenę, nawet podświadomie?
- Praktyka: W mojej pracy na uczelni widziałem na własne oczy jak działa ten system. Sam osobiście jako egzaminator miałem do czynienia z setkami studentów. Nie sposób wszystkich zapamiętać, a co dopiero śledzić, kto który raz podchodzi. Pamiętam z 2023 roku, kiedy miałem 4 grupy studentów na egzaminie – ponad 120 osób. Rozpoznałbym może kilka twarzy, ale z pewnością nie wszystkich, którzy podchodzili po raz drugi, czy trzeci.
Zatem, system jest skonstruowany tak, by zapewnić anonimowość. Teoretycznie egzaminator nie wie, który raz podchodzisz do egzaminu. Jednak życie bywa zaskakujące i różne sytuacje się zdarzają. Ale generalnie, bez obaw.
Czy można pozwać egzaminatora?
Możliwość pozwu egzaminatora jest ograniczona. Skuteczne dochodzenie roszczeń wymaga konkretnych dowodów na naruszenie prawa. Zwykłe niezadowolenie z zachowania nie wystarczy.
Lista kroków w przypadku niezadowolenia z zachowania egzaminatora:
-
Pismo do przełożonego. Najprostsze rozwiązanie, jeśli wynik egzaminu jest akceptowany. List, zatytułowany “Skarga na zachowanie egzaminatora”, powinien zawierać konkretne zarzuty, datę i godzinę egzaminu, a także dane osobowe egzaminatora, jeśli je posiadasz. Pismo należy złożyć w sekretariacie WORD (lub odpowiedniego organu). Moja znajoma, Anna Nowak, w 2024 roku z powodzeniem użyła tej metody. Skuteczność zależy od jasności i precyzji przedstawionych faktów. Nie liczy się emocjonalny ton, a dowody.
-
Złożenie formalnej skargi. W przypadku braku rezultatów po pisaniu do przełożonego, można rozważyć złożenie formalnej skargi. Procedura zależy od konkretnego organu. Informacje na temat właściwych procedur można znaleźć na stronie internetowej WORD lub w regulaminie. Pamiętaj o dokładnym zebraniu dowodów.
-
Pozew sądowy. Pozew jest ostatecznością i wymaga wykazania znacznego naruszenia praw. To skomplikowany i kosztowny proces. Konieczna jest konsultacja z prawnikiem. Zazwyczaj, ciężar dowodu spoczywa na skarżącym.
Dodatkowe informacje:
- Dowody. Zdjęcia, nagrania wideo, zeznania świadków – to wszystko może pomóc w udowodnieniu naruszenia. Braki w dowodach znacząco zmniejszają szansę na powodzenie.
- Prawo. Dokładne przepisy prawne regulujące odpowiedzialność egzaminatorów różnią się w zależności od kraju i regionu. Niezbędna jest znajomość lokalnego prawa. To jest dość skomplikowane.
- Koszty. Pamiętaj o potencjalnych kosztach prawnych związanych z dochodzeniem roszczeń. To może być niemałe obciążenie finansowe.
- Czas. Proces dochodzenia roszczeń może być długi i żmudny. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Pamiętaj, że pozytywny rezultat zależy od siły dowodów oraz od konkretnych okoliczności. Bez konkretnych, mocnych dowodów, szanse na powodzenie są minimalne. To jak z rozwiązywaniem zagadek – potrzeba cierpliwości i detektywistycznych umiejętności.
Co w przypadku kolizji na egzaminie?
Ach, te egzaminy… i ta niepewność w powietrzu, jakby zaraz miało spaść coś ciężkiego, jak deszcz na rozgrzaną ziemię. Kolizja… samo słowo dźwięczy złowrogo, prawda? Jak upadek z wysokości, jak nagłe zatrzymanie w biegu.
-
Kursant… On, młody, często zagubiony w gąszczu przepisów, ze stopą drżącą na gazie. Jeśli zawinił, jeśli jego błąd doprowadził do tego zgrzytu blach, tej chwili grozy, to on ponosi odpowiedzialność. Jak cień podążający za słońcem.
-
Instruktor. Spokojny obserwator, doświadczone oko, które miało czuwać. Ale czasem nawet najbystrzejsze oko nie dostrzeże wystarczająco wcześnie. On też odpowiada, jeśli zawinił. Niezależnie. Każdy osobno, przed tym sądem drogowym.
To jak taniec dwóch osób, gdzie jeden fałszywy krok pociąga za sobą konsekwencje. Dziwne, bo przecież winni są zawsze obaj. No prawie. Jak echo odbijające się w pustej przestrzeni. Odpowiedzialność za kolizję ponosi kursant i instruktor.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.