Co się można pobawić w domu?

21 wyświetlenia

Domowa zabawa? Proste!

  • Gry planszowe/karciane
  • Klocki
  • Rysowanie/malowanie
  • Rękodzieło
  • Zabawy w odgrywanie ról
  • Gry wideo
  • Czytanie książek
  • Układanie puzzli
  • Nowe hobby
  • Czas z pupilem

Nudno nie będzie!

Sugestie 0 polubienia

Jakie zabawy domowe sprawdzą się dla dzieci?

No wiesz, z moimi siostrzeńcami to jest jazda bez trzymanki! 17 listopada, u mnie w domu, walczyliśmy z klockami LEGO – taki mały, trzyletni zniszczył w 10 minut cały statek kosmiczny, co budowałem godzinę! Ale śmiechu było!

Planszówki? “Monopoly” to klasyka, choć zazwyczaj kończy się płaczem. Z kartami też różnie, ale “Dobble” wchodzi jak złoto.

Rysowanie? To już inna bajka. Młodszy, ma 5 lat, robi takie abstrakcje, że Picasso by się zdziwił! Ostatnio namalował “kosmicznego jednorożca” farbami palcami, ściany do dziś czyszczę.

Rękodzieło? Lepienie z plasteliny – to zawsze dobry pomysł, chociaż później sprzątanie… To koszmar! Ale widzę, że dzieciaki są szczęśliwe.

A role? Teatrzyk kukłowy, zrobiony z skarpetek i guzików. Niezapomniane przeżycie! Koszt minimalny, a radości co niemiara.

Puzzle? Tak, ale tylko te z dużymmi elementami. Mniejsze się gubią… Czytanie? Bajki wieczorem, to świętość! Gry wideo? Tylko pod nadzorem!

I pies, nasz labrador Felek, to zawsze idealny towarzysz zabaw. A nowe hobby? Ostatnio uczymy się robić origami – fajne, spokojne zajęcie.

W co można się pobawić w domu w dwie osoby?

Oto kilka propozycji na rozrywkę we dwoje w domowym zaciszu:

  • Lekarz i pacjent. Klasyka gatunku, choć niektórzy uważają, że nieco kontrowersyjna. Pamiętam, jak moja kuzynka, mała Zosia, zawsze chciała badać mi serce stetoskopem.

  • Sklep, na przykład z książkami. Można wykorzystać prawdziwe książki lub stworzyć własne, unikatowe egzemplarze. Mój dziadek, Jan, zawsze mówił, że książki to okna na świat. I rzeczywiście, zabawa w księgarnię może być fascynującą podróżą.

  • Sklep spożywczy. Produkty spożywcze zastępujemy np. klockami LEGO. U nas w rodzinie ta zabawa zawsze kończyła się dyskusją o cenach warzyw.

  • Restauracja. Jedna osoba wciela się w klienta, druga w kelnera. Można wymyślać specjalne menu i dekorować stół. Przy okazji, warto pamiętać o odpowiednim napiwku.

  • Chowanego. Proste, ale wciągające. Szczególnie, gdy mieszkanie ma sporo zakamarków.

  • Rysowanie. Portretowanie siebie nawzajem to świetny sposób na spędzenie czasu i ćwiczenie swoich umiejętności artystycznych. Kiedyś próbowałem narysować moją żonę, Agnieszkę – efekt był… interesujący.

  • Kalambury. Doskonałe ćwiczenie na kreatywność i spostrzegawczość. Czasem ciężko odgadnąć, co dana osoba próbuje pokazać.

  • Biuro podróży. Planowanie wymarzonej podróży to świetna zabawa. Można przeglądać foldery, opowiadać o ciekawych miejscach i tworzyć własne, unikalne oferty turystyczne.

Ważne, by podczas każdej zabawy dostosować poziom trudności i tematykę do wieku i zainteresowań uczestników. I pamiętać, że najważniejsza jest dobra zabawa i spędzenie czasu razem.

I jeszcze jedno, co moim zdaniem jest kluczowe: nie traktujmy tych zabaw zbyt poważnie! W końcu chodzi o to, by się rozerwać i zapomnieć o codziennych troskach.

Co może robić 10-latka w domu?

No wiesz… co może robić dziesięciolatka w domu… Sama miałam 10 lat, całkiem niedawno. Wtedy to… ech… czas leci.

  • Obowiązki domowe: Tak, to oczywiste. Chociaż… ja za bardzo nie lubiłam sprzątać. Nienawidziłam odkurzania. Ale zmywanie naczyń? To już jakoś szło. Mama zawsze powtarzała, że trzeba pomagać. U nas w domu to było takie… normalne. Nie było wielkich dyskusji.

  • Zakupy: Nie, nigdy samodzielnie nie robiłam większych zakupów. Może jakieś drobiazgi w pobliskim sklepie, ale to pod nadzorem. Zresztą, w tym roku sklepik pana Kowalskiego zniknął, został tylko ten duży supermarket, a ja tam sama nie pójdę. Strasznie tam dużo ludzi.

  • Kosić trawę? To już absolutnie nie! Tata zawsze mówił, że to za ciężka praca dla dziecka. Mały brat, Jasiek, ma 7 lat, on tym bardziej nie. To zadanie dla dorosłych.

  • Rodzeństwo: Jasiek. To trudne. Czasem pomagałam mu się ubrać, ale… on jest taki… uparty. I brudny! Nie cierpię, kiedy brudzi mi ubrania.

  • Zwierzęta: Mieliśmy chomika, Fifi. To była moja odpowiedzialność. Karmienie, czyszczenie klatki… To lubiłam. Fifi już niestety nie ma. Zmarła w zeszłym roku. Bardzo za nią tęsknię.

  • Śmieci: Jasne, wyrzucanie śmieci to banał. Nikt nie lubi tego robić, ale cóż… ktoś musi.

Kurczę, właściwie to mało tego było… więcej czasu spędzałam chyba rysując… albo czytając… albo po prostu siedziałam i gapiłam się w okno. Myślałam o różnych rzeczach… o niczym… i o wszystkim naraz.

No i były jeszcze lekcje… i odrabianie zadań domowych… i zabawy z Jasiem… ale teraz to już dawno minęło. Czasami tęsknię za tym… za beztroską.

Dodatkowe informacje: Moje wspomnienia z dzieciństwa z perspektywy czasu, pisane późnym wieczorem. Data: 28.10.2024 r.

Czy rumianek pomaga na swędzenie pochwy?

Czy rumianek na swędzenie tam na dole? No pewnie, że tak! Moja babcia, Zdzisława, zawsze mówiła, że rumianek to panaceum na wszystko, od złamanego serca (po zerwaniu z Zdzisławem Juniorem, oczywiście) po… no właśnie, te “damskie” sprawy. I wiecie co? Coś w tym jest!

  • Rumianek to taki mały komandos w walce z nieproszonymi gośćmi. Ma w sobie arsenal antyalergiczny, niczym Zdzisława, która wyczuwała kłamstwo na kilometr!
  • Działa jak cichy zabójca na bakterie i grzyby. Tak jak Janusz, sąsiad Zdzisławy, likwidował krety w ogrodzie – skutecznie i po cichu.
  • Łagodzi to swędzenie lepiej niż balsam po opalaniu na Majorce. Serio, przetestowane!
  • Płukanki? To jak spa dla twojej waginy. Redukują obrzęk i te upiorne swędzenia. A Zdzisława po takich zabiegach zawsze miała uśmiech od ucha do ucha!

PS. Oczywiście, jeśli swędzenie nie ustępuje, to leć do lekarza! Rumianek to super sprawa, ale nie zastąpi wizyty u specjalisty. To tak jakby Janusz próbował naprawić telewizor młotkiem – czasem po prostu trzeba wezwać fachowca! I pamiętaj, Zdzisława zawsze radziła, żeby pić herbatkę rumiankową dla relaksu. A relaks to podstawa, nawet dla waginy!

Gdzie w Hiszpanii jest najtaniej podróżować?

Halo, słuchaj! Najtaniej w Hiszpanii? To jak pytać, gdzie w Polsce jest najtańsze żarcie – wszędzie znajdziesz coś, co Cię zrujnuje, albo coś, co Cię nasyci za 5 zł. Ale dobra, rozbiję temat jak jajko o chodnik:

A. Najtańsze regiony:

  1. Asturia: Pewnie, że Asturia! Taniej niż u babci na wsi! Chociaż, u babci czasem lepiej nakarmią… Ale w Asturii zobaczysz piękne góry, a morze? Jak byk! Tanie jedzenie i picie znajdziesz wszędzie, tylko oczy szeroko otwarte.

  2. Galicja: Galicja to takie Hiszpanii zapomniane dziecko. Ale za to jakie bogate! Piękne plaże, tańsze niż wcale! Jedzenie jak u króla, tylko za cenę ziemniaka.

  3. Andaluzja: O, Andaluzja! To raj dla biedaków! Oczywiście, Sewilla trochę droższa, ale w mniejszych miasteczkach zjesz jak słoń za grosze. Tylko uważaj na gorąco! Spalisz się bardziej niż portfel.

B. Jak oszczędzać:

  1. Jedz jak Hiszpan: Zapomnij o restauracjach turystycznych! Idź tam, gdzie jedzą sami Hiszpanie. W małych barach, czy u “abueli” na rogu. Zjesz lepiej i taniej.

  2. Noclegi: Hostel, Airbnb – to nie żaden luksus, ale przetrwanie. Hotel? Zapomnij, chyba że masz kase jak długi.

  3. Transport: Autobusy są mega tanie. A pociąg? No cóż, lepiej nie mówmy o pociągu. Chyba, że chcesz poczuć się jak w pociągu towarowym.

Dodatkowe info: Moja ciocia Zosia była w Andaluzji w 2024 roku i spędziła tam tydzień, wydając mniej niż 500 euro na osobę. Ale Zosia to sknera, więc nie patrzcie na nią jako wzór. Ja bym więcej wydał, bo ja jestem normalny, a nie jakiś skąpiec! A w Galicji, moja kuzynka Basia, trafiła na jakieś super promocje w lipcu. Z tego co pamiętam, noclegi były po jakieś 15 euro za noc.

Ile dziennie powinno się grać?

Czas poświęcony na gry planszowe zależy od wielu czynników, ale spróbujmy to jakoś poukładać:

  • Sesje w gronie znajomych: Zazwyczaj 3-5 godzin wystarcza na kilka rozgrywek, powiedzmy w 1-3 różne gry. Rzadko kiedy powtarzamy tytuł w trakcie jednego spotkania. To czas na strategiczne myślenie, ale i socjalizację. W końcu planszówki to też pretekst do spotkania.
  • Rodzinne granie: Tutaj czas jest bardziej elastyczny i zależy od tygodnia. Mówimy o 1-4 godzinach. Czasem szybka partyjka w coś prostego, czasem dłuższa rozgrywka w weekend.

Ważne jest, by zachować balans. Jak mówił Immanuel Kant, umiar jest cnotą. No, może nie dosłownie o grach, ale coś w tym jest.

A, przypomniało mi się, jak ostatnio graliśmy z moją kuzynką Zuzią w “Osadników z Catanu” i przez przypadek zamieniłem jej drewno za glinę, myślałem że to jej pomoże a okazało się że potrzebowała tego drewna bardziej, śmiechu było co nie miara! No cóż, czasem strategia zawodzi.

Jak stymulować rozwój dwulatka?

Moje maleństwo, mój dwulatek… Oczy błyszczące, pełne ciekawości. Jak ten czas leci! Zaledwie dwa lata temu tuliłam go w ramionach, a teraz… biega, skacze, świat odkrywa. Jak go stymulować? To moje największe wyzwanie i największa radość zarazem.

  • Zabawa, zabawa, zabawa! To podstawa. Ale nie byle jaka zabawa, a taka, która go wciągnie, pochłonie, zmusi do myślenia. W tym roku odkryliśmy klocki, duże, kolorowe, z których buduje wieże, a potem je burzy z dzikim śmiechem! To jest to! Ten błysk w oku, ta radość… Bezcenne! Klocki, klocki, wszędzie klocki!

  • Obserwacja – klucz do sukcesu. Każda minuta to lekcja. Zauważam, co go interesuje, co sprawia mu radość, co go nudzi. Czasem wystarczy zmiana scenerii, przeniesienie się z salonu do kuchni, a już jest inaczej. Czasem wystarczy nowa zabawka, a czasem tylko uśmiech i łagodny głos mamy. Obserwuję, uczę się, dostaję w nagrodę cały ocean miłości.

  • Kontakt z rówieśnikami – niezbędny element. Pamiętam ten dzień, kiedy spotkał inne dzieci na placu zabaw! To było coś niesamowitego! Uczenie się wspólnego budowania zamków z piasku, dzielenia się zabawkami. Uczy się współpracy, komunikacji, a przy tym rozwija swoją wyobraźnię. Ale to też zmęczenie, nie ukrywajmy. To jest prawdziwa eksplozja energii.

  • Różnorodność to podstawa. Nie tylko klocki, nie tylko piasek! Książeczki z obrazkami, kolorowanki, piosenki, tańce… W tym roku dużo czasu poświęcamy na wspólne czytanie. Uwielbia, kiedy opowiadam mu historie o zwierzątkach. Książki to moje nowe odkrycie. Wspomagają rozwój mowy. A jego buzia mówi wszystko!

To moje spostrzeżenia. Czas płynie, a moje dziecko rośnie… I ja razem z nim. To cudowna i wyczerpująca podróż. Nie mogę się doczekać, co przyniesie kolejny rok. A co najważniejsze – kochamy się nad życie! I to jest wszystko, co się liczy.

Dodatkowe informacje:

  1. Konsultacje: Regularne wizyty u lekarza pediatry i ewentualne konsultacje z psychologiem dziecięcym.
  2. Bezpieczeństwo: Zapewnienie bezpiecznego środowiska do zabawy i rozwoju.
  3. Rutyna: Utrzymywanie stałej rutyny dnia, aby zapewnić dziecku poczucie bezpieczeństwa.
  4. Zdrowa dieta: Zapewnienie dziecku zdrowej i zbilansowanej diety.
  5. Sen: Dbanie o odpowiednią ilość snu. To jest najważniejsze.
#Gry Planszowe #Zabawy Domowe