Kiedy wypłata do 10?

Okej, spróbujmy to przerobić tak, żeby brzmiało bardziej… życiowo.

Kiedy ta wypłata w końcu wpada, no kiedy? Do 10?

Wiesz co, zawsze mam ten sam problem. Patrzę w kalendarz i myślę: “No, wypłata tuż tuż!”. Pamiętam, jak kiedyś, jeszcze w poprzedniej pracy, szef mi powiedział, że “wypłata do dziesiątego”… No i co? Dostałem ją 11-tego! Cały misterny plan na weekend w gruzach!

No dobra, ale wróćmy do tematu. Teoretycznie powinna być dziesiątego. Ale jak to jest u mnie? Sprawdziłem w umowie, i faktycznie – jest czarno na białym napisane: “wypłata wynagrodzenia (konkretnie 5000 zł brutto) dziesiątego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym… wiadomo, praca, praca, praca.” Więc teoretycznie bez ściemy. Ale to “dziesiątego” to tak trochę nieprecyzyjne, prawda? Bo co, jak dziesiątego wypada w niedzielę? Wtedy już nie wiem…

Wiesz, raz koleżanka mi opowiadała, że w jej firmie zawsze się spóźniali z wypłatą. Zawsze! O jeden, dwa dni. Niby nic, ale jak masz rachunki do zapłacenia i napięty budżet, to robi różnicę. Zastanawiam się, ile osób tak naprawdę ma ten problem, bo przecież pewnie nie tylko ja się stresuję tym dziesiątym każdym miesiąca! Mam nadzieję, że u mnie to będzie działać jak w zegarku, bo inaczej… no, sami wiecie. Czekam, czekam… Zobaczymy!